W dniach 28.09.-2.10. miałam zaszczyt z ramienia IPN-u brać udział w ogólnopolskiej akcji "Zapal Znicz Pamięci". W wyjeździe do Austrii uczestniczyły rodziny byłych więźniów obozów koncentracyjnych, pracownicy IPN-u, pracownicy Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz członkowie Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Rodzin Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych. Znicze Pamięci zapłonęły w krematoriach byłych obozów Mauthausen-Gusen oraz Dachau.
Obóz matka – Mauthausen-Gusen wywarł na mnie ogromne wrażenie. Zwiedzanie obozu rozpoczęliśmy od część, do której trafili uczestnicy Powstania Warszawskiego (ok. 2 tys. osób). Większość z nich nie została zarejestrowana w obozie, pozostała na łące, gdzie została zagłodzona na śmierć. Ostatnim punktem zwiedzania były schody śmierci. Schody, trudne do sforsowania, dzisiaj były miejscem śmierci tysięcy osób, którzy byli z nich zrzucani przez austriacką załogę obozu.
To jest mój drugi wyjazd do KL Mauthausen-Gusen. Już podczas pierwszego mojego pobytu w obozie było widać, że spełnia on kryteria obozu koncentracyjnego w przeciwieństwie do pozostałych, które widziałem. Nie spodziewałem się, że zobaczę obóz w takim stanie. To był dla mnie duży wstrząs za pierwszym razem, a teraz starałem się wyłączyć emocje. Przejmujące wrażenie zrobił na mnie plac apelowy, gdyż mam w pamięci zdjęcia tysięcy nagich więźniów, którzy byli tam spędzani i koczowali przez wiele godzin… To bardzo rzutowało na moje odczucia, gdyż nie był to dla mnie pusty plac. Obecni wtedy tam ludzie dla mnie żyją i widzę ich – mówi syn Wacława Dubilisa, więźnia politycznego, żołnierza NSZ, więźnia Auschwitz numer obozowy 155239, KL Mauthausen-Gusen numer obozowy 39298, Redl-Zipf, Ebensee, Ryszard Dubilis ze Związku Żołnierzy NSZ.
1 października razem z ambasadorem Polski w Austrii, Panem Aleksandrem Korybutem Woronieckim, braliśmy udział w uroczystościach upamiętniających ofiary zamku Harthaim. W latach 1940-1944 austriacka załoga zamordowała tam ponad 30 tys. osób, w tym, jak wykazało śledztwo Instytutu Pamięci Narodowej, co najmniej 1604 obywateli polskich, którzy z powodu różnych niepełnosprawności zostali uznani za ,,życie niewarte życia”.
W zamku Hartham został uśmiercony ks. Antoni Ludwiczak – polski duchowny, wielki patriota. Jak twierdzili świadkowie, podczas aresztowania kapłan miał krzyknąć: Pamiętajcie, granica musi być na Odrze. Wykorzystując fakt, że mam wielu niepublikowanych materiałów dotyczących ks. Ludwiczaka, w przyszłości wspólnie z moimi uczniami, którzy poświęcają wiele czasu na realizację projektu O tym nie można zapomnieć, uda Nam się upamiętnić i tę postać.
Zdjęcia zobacz tutaj.
Barbara Żmija